Wyszlam 4 godziny przed wylotem, aby zdarzyc. W metrze czekalam nie najdluzej, ale fakt, ze moja linia w druga strone zostala wstrzymana na 2 godziny! Dobrze, ze w przeciwna strone.
Odetchnelam z ulga dopiero gdy otrzymalam do reki boarding pass. Lotnisko bylo wyludnione. Zadnych ogloszen przez megafon. Cisza spokoj, troche pasazerow. W samolocie jedna trzecia ludzi. Wszyscy sie przestraszyli i zapewne przebukowali lot ze strachu ze ani dzis nie poleca ani w zwiazku z tym nie bedzie juz miejsc na najblizsze dni (lot jest co dwa dni, wiec nie wesolo). Dzieki temu podrozowalam w luksusowych warunkach, niektorzy sobie lezeli na 3 siedzeniach. Kawa byla od razu po obiedzie, a nie po pol godzinie zbierania naczyn.
Jose mi napisal, ze szkoda, ze ten moj samolot jednak dzis wylecial ;)