Geoblog.pl    Bilbo    Podróże    Valencia i Cuenca    podroz do Walencji
Zwiń mapę
2010
23
wrz

podroz do Walencji

 
Hiszpania
Hiszpania, Cuenca-Valencia
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 349 km
 
MECZ wczoraj wieczorem

no i poszlam na mecz. Znajac juz nieco topografie miasta wybralam sie na uliczke kolo parku z ogrodkami piwnymi i siadlam w pierwszym lepszym z TV. Nie bylo specjalnie atmosfery meczowej ale fakt, ze byl to kompromis pomiedzy checia poogladania meczu w knajpie a niechecia do siedzenia w napalonym barze, pelnym wasatych i grubatych Hiszpanow. Zazyczylam sobie miete, acz zastanowilam sie przez chwile, jak to ja :))), oszczedna Hania, czy moja chetka na miete nie bedzie kosztowac jakies 5 euro, bo takie nadzwyczajne napitki lubia tyle kosztowac... zdecydowalam jednak, ze moja chetka jest warta nawet tyle. Ha! 5 euro - moze w Niemczech ale nie tu :) Jeden trzydziesci :))) i do tego kelner nie podniosl brwi ze zdziwieniem, tylko po prostu zapytal: herbata, mieta, rumianek? - co tylko chcesz :) To jest jednak bardzo ludzki kraj. Mecz mi sie znudzil, kopanina taka. Jak tylko zaplacilam rachunek to strzelili gola, tak mi sie zdaje, bo przechodzac juz w innym barze przez szybe mi sie zdawalo, ze wynik wzrosl do 1:1.


POZEGNANIE CUENCki

Korzystajac dalej z mojej znajomosci tutejszej topografi - a znajomosc te skrupulatnie zdobywalam odbijajac sie o klamki tut. restauracji o godz 16tej w poniedzialek - ominelam wzgorki by nie wdrapywac sie na nie z walizka i poszlam dluzsza ale latwiejsza droga i spokojnie 15 minut przed czasem bylam na stacji. A to dla mnie akurat bardzo nietypowe. Upewnilam sie 3 razy (a to typowe) czy ten autobus jedzie do VLC. A akurat jedna pani, ktora wsiadla na jednym przystanku zlapala sie za glowe i wysiadla w nastepnym miescie by zawrocic bo cos pomylila. No i jazda. Tym razem wiecej wygladalam z autobusu - bylo troche rownin porosnietych karlowatymi zielonymi drzewkami na czerwonej ziemi. I takiez krzaki winogron. I duzo wyschnietych slonecznikow, ktore potem trafiaja do paczek za 1 euro w sklepie chinskim. I na jakies 80 km przed Walencja pasmo pieknych gor pooranych jeziorami. To jest punkt w tej calej drodze bardzo malowniczy, poprzednio w tym momencie sie obudzilam. Kierowca wypuscil mnie na siusiu na jednej stacji. Autobus byl prawie pusty, zapelnil sie wlasnie na tej stacji (tzn jechalo 15 osob, a nie 5 jak na poczatku).


VALENCIA i troche WARSZAWY

jestem teraz w hostelu, postanowilam zamiast na obiad pojsc dzis na porzadna kolacje, tym bardziej ze i tak o 16tej nie mam raczej co szukac. Jest tu na recepcji bardzo mila Polka, ktora od kilku lat mieszka tu i studiuje na tutejszej politechnice architekture. Bardzo sensownie sie z nia rozmawia, powiedziala mi juz kilka miejsc gdzie mam pojsc (zakupy, dobre tapas) i na jakie tutejsze wspolne imprezy sie zglaszac a na jakie isc w polowie bo nie wszystko jest fajne, a za wszystko sie placi. Porozmawialysmy chwile o fiestowaniu Hiszpanow, o ograniczonych podobno Walencj...anczykach, o tym ze Hiszpanie, szczegolnie na poludniu maja hopla na punkcie fajerwerkow (przypomnialy mi sie te z Barcelony, na swieto Santa Merche, Olimpiada w Sydney to przy tym byl pikus ;) o tym, ze Warszawa ma trudna historie i jest przez to ciekawa choc tylu ludzi mowi, ze jej nie lubi, ignoranci jedni (Ewa lubi Warszawe, choc jest z daleka) i ze nielubienie Warszawy to spuscizna PRLu (tak?), choc wiekszosc ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy i pomieszanie zazdrosci ludzi spoza W-wy z pozornym czesto wysokim mniemaniem ludzi, ktorzy do Warszawy przyjechali i sie tu urzadzili.

ide na zakupy i rozeznac sie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Bilbo
Hania
zwiedziła 1% świata (2 państwa)
Zasoby: 17 wpisów17 0 komentarzy0 19 zdjęć19 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
17.09.2010 - 03.10.2010